.

"Happiness only real when shared" - Christopher Johnson McCandless

poniedziałek, 16 listopada 2015

Zero centymetrów

- kocham cię - krzyczę, patrząc w górę, na nieskazitelnie błękitne niebo, na chmury przemierzające długą drogę i promienie słońca, przebijające się przez nie. Spuszczam wzrok i widzę szeroki uśmiech na twarzy Anne. Za chwilę zaczyna się śmiać, a ja czuję, że to najpiękniejszy odgłos, jaki kiedykolwiek dotarł do moich uszu

- szaleję za tobą - dodaję już z powagą. Spogląda mi prosto w oczy, kiedy dłonią podtrzymuję jej brodę i zmniejszając dzielące nas centymetry, coraz bardziej się do niej przysuwam - to, że wtedy cię spotkałem, to ogromny dar i nie wiem, w jaki sposób na niego zasłużyłem, ale nigdy nie będę w stanie odpłacić się losowi za tak cudowny prezent.
 Na twarzy Anne pojawia się lekki rumieniec. Przejeżdżam po nim kciukiem, aż przeszywa mnie przyjemny dreszcz.

- nie potrafię żyć bez ciebie - ciągnę, a ona słucha mnie uważnie - dlatego chciałbym...

Powoli opuszczam się na jedno kolano, wyjmując przy tym z kieszeni niewielkie pudełeczko. Otwieram je powoli, wpatrzony wciąż w jej oczy. Anne rozchyla lekko usta za zdziwienia

- chciałbym - kontynuuję - chciałbym wiedzieć, czy zostaniesz moją żoną? - serce wali mi jak oszalałe. Czekam z niecierpliwością na jej odpowiedź - Wyjdziesz za mnie?

Anne patrzy na mnie przez chwilę w osłupieniu, po czym wymawia szeptem, tak ważne dla mnie słowo:
- tak

Czuję ulgę. Wsuwam pierścionek na jej palec, a kiedy się podnoszę, ona rzuca mi się w ramiona. Po jej policzku spływa samotna łza, którą szybko ocieram.

- kocham cię -szepczę

- kocham cię - odpowiada i obdarowuje mnie najcudowniejszym z pocałunków. Nie dzieli nas już nawet powietrze. 

piątek, 13 listopada 2015

W objęciach bólu

  Dzisiaj krótka historyjka, może i wyjęta z kontekstu, ale z jakiegoś powodu ważna dla mnie. Miłego czytania i liczę na szczere komentarze. Dobrego weekendu!



 - wynoś się - wrzeszczę, rzucając w niego ubraniami - wynoś się z mojego życia
  
Łzy spływają mi po policzkach, czuję jak żłobią swe linie na mojej skórze. Jedyne czego teraz pragnę to, by przestać czuć. Zanurzyć się w apatii jako bezpiecznej przystani, do której mogę wpłynąć i ukryć się przed piratami mojego życia. Paul patrzy na mnie z przerażeniem w swoich stalowych oczach.  Niemal błaga mnie spojrzeniem, bym mu wybaczyła, ale ja mam dość, chcę tylko zapomnieć i wreszcie zostać sama.

- wynoś się - powtarzam raz jeszcze szeptem, bo brakuje mi słów, by wyrazić, jak się czuję.
W końcu niespiesznie zbiera swoje rzeczy, porozrzucane po całym pokoju i schylony rzuca mi ostatnie smutne spojrzenie, po czym kieruje się ku wyjściu. Trzymając rękę na klamce, przystaje na chwilę i rzuca przez ramię:

- obyś tego nie żałowała, Em. Nie potrafisz kochać. To fart dla ciebie, że się spotkaliśmy, a teraz właśnie mnie tracisz. Nie łudź się, że przybłąka się ktoś jeszcze. Nie zasługujesz na miłość
  
Wychodzi. Gdy jego postać znika za drzwiami, wstrząsa mną szloch. Opieram się o ścianę, trzymając na niej dłoń, by nie upaść i opuszczam się na podłogę. Rozpacz zapiera mi dech w piersiach. Cała się trzęsę. Nie wiem po jakim czasie udaje mi się uspokoić, a potem opadam powoli w ciemność. Sen daje mi wybawienie.   

piątek, 16 października 2015

"Życia się nie wybiera... życie się przeżywa"

  Witajcie,
już od kilku miesięcy zastanawiam się, czy wznowić działanie tego bloga. Myślę, że nie jest to prosta decyzja. To bardzo trudna praca, wymagająca zaangażowania i regularności, ale też świetna zabawa i możliwość pogłębiania swoich zdolności. W końcu jednak postanowiłam spróbować. Pragnę robić właśnie to w życiu, czyli pisać. Myśli wciąż krążą wokół tej części mojej rzeczywistości. Kiedy idę ulicą, jadę autobusem na uczelnię, czy robię setki innych rzeczy, wciąż zastanawiam się, jak mogłabym opisać stan, w którym się znajduję, otaczających mnie ludzi, przyrodę. Możecie to nazwać chorobą psychiczną lub innym zaburzeniem, ale ja wiem jedno. To cały mój świat! Nie jestem w tym świetna, ba zawstydziłabym się, gdyby ktoś powiedział, że jestem dobra, ale i tak kocham to. Przyjmuję z pokorą każdą uwagę, więc jeżeli tylko wyłapiecie jakiś błąd lub stwierdzicie, że nie podoba Wam się mój sposób pisania, po prostu wyraźcie swoje zdanie w komentarzach.

  O czym miałby być ten blog?
Zamierzam umieszczać tutaj krótkie historie prawdziwe i zmyślone, dzielić się ciekawymi cytatami z książek i filmów, a przede wszystkim pokazać Wam, moi drodzy czytelnicy, że świat nas otaczający, jest niezwykle piękny i pełen cudownych wrażeń. Myślę, że czas wziąć się za siebie i zacząć żyć tak, jak marzymy.


"Życia się nie wybiera... życie się przeżywa" - Droga życia



  Chciałabym bardzo podziękować mojej koleżance ze studiów. To Ty sprawiłaś, że w tak niepozornym miejscu, jakim jest stołówka na uczelni, wreszcie moje myśli znalazły bezpieczną przystań, gdzie mogą osiąść i wreszcie odpocząć po tak długiej wędrówce między setkami pomysłów i braku wiary w siebie. Jeżeli kiedykolwiek to przeczytasz wiedz, że będę Ci dozgonnie wdzięczna, nawet jeśli wszystko potoczy się inaczej, niż planowałam. 

  Na koniec pragnę podziękować Wam, którzy przeczytaliście ten wpis. To dla mnie powód do dumy i ogromne szczęście, że ktoś taki, jak Wy poświęciliście cenne chwile swojego życia na wejście na tego oto bloga. Dziękuje Wam serdecznie i mam nadzieję, że Was nie zawiodę!


Afrees

piątek, 4 września 2015

Tu i teraz


  Wszystko wokół nas wciąż gdzieś pędzi. Jak rzeka o silnym nurcie zbiera wszelkie plony naszych porażek i niepowodzeń. Nie wiemy, czemu nas to wszystko spotyka, a nawet jeśli pragniemy się dowiedzieć, nikt nie udziela nam takiej odpowiedzi, jakiej byśmy oczekiwali. 


tumblr.com


  Czujemy, że nie damy rady znieść więcej, że wszystko, co jeszcze moglibyśmy zrobić nie ma najmniejszego sensu. To tak, jakbyśmy stawiali krzyż na swojej drodze i uznawali to za koniec. Poddajemy się, nie wierząc, że jesteśmy potrzebni temu światu. Że możemy zrobić coś, co odmieni chociaż jedną osobę, da jej coś do przemyślenia. Ale my jesteśmy tu po coś!!! Każdy urodził się w jakimś celu. Każdy oddziałuje na kogoś innego. To, że czytasz własnie ten post, potwierdza tylko tą teorię. W tej chwili mógłbyś/mogłabyś robić mnóstwo innych rzeczy, a mimo to, jesteś tu teraz i czytasz te słowa. Myślisz coś na ich temat, być może jest to dla Ciebie ważne. Nie oszukujmy się, doskonale zdajesz sobie sprawę, że tak to działa.

  Wierzę, że wszystko, co robimy ma w sobie głębszy sens. Powinniśmy cieszyć się tym, co dostaliśmy. I wiem, że być może teraz masz dość wszystkiego, nie chce Ci się żyć, ale pomyśl dlaczego. Co sprawiło, że tak bardzo znienawidziłeś/-aś życie. Przecież ono czeka na Ciebie. Możesz się użalać, że coś poszło źle, ale czy przez to coś się zmieni. Wątpię. 


  Czasem człowiekowi zdaje się, że życie zatrzymało się w najbardziej nieodpowiednim momencie. Ale wtedy trzeba po prostu zacząć od nowa, od samego początku. Budować każde minuty swojego cennego czasu. Stworzyć nowego siebie i nowe ja. Silnego człowieka, który wie, czego oczekuje od życia.


Bracia - moje pisanie



1

  Mroźny wiatr wieje nieprzerwanie, ciągnąc za sobą biały puch śniegu. Czuję, że drętwieją mi uszy. Zakładam kaptur na głowę, chucham na zmarznięte dłonie i wkładam je do kieszeni kurtki. Przyspieszam kroku i wkrótce staję przed drzwiami dużego domu, który należy do mojego brata. Wciskam dzwonek i  przy okazji tupię nogami, by pozbyć się śniegu przyczepionego do butów. Słyszę, że ktoś podchodzi do drzwi, które po chwili się otwierają. Przede mną staje narzeczona brata, Chloe, i uśmiecha się serdecznie.
- Max, wejdź 
Jest niezwykle piękna. Ma brązowe włosy, sięgające jej do ramion i oczy w tym samym kolorze. Zawsze patrzy na mnie z politowaniem, to pewnie przez mój wiecznie zaniedbany wygląd. Mimo to ją lubię. Ma poczucie humoru i nigdy nie powiedziała na mój temat złego słowa. No, przynajmniej nie przy mnie. 
 Wchodzę do środka i widzę brata siedzącego przy stole, pochylonego nad stosem papierów. Kiedy słyszy, że staję za nim, odwraca się i spogląda na mnie znad okularów do czytania. Ma zmartwioną minę, a ja zaczynam się zastanawiać, czy coś się stało. Wreszcie wstaje i padamy sobie w ramiona, jak to zwykle bywa, gdy nie widzimy się kilka miesięcy. 
- dobrze cię widzieć, Max - mówi, wciąż trzymając mnie w objeciach- zaczynaliśmy się martwić
- niepotrzebnie - odpowiadam i wyswobadzam się z jego uścisku - jakoś się trzymam. A co z tobą?
Liam z powrotem opada na krzesło, a ja sadowię się po drugiej stronie stołu.
- małe kłopoty - marszczę czoło, ale on macha tylko ręką - niewarte wzmianki 
- Liam, jesteśmy braćmi. Mów - nie odpuszczam
Chloe przynosi nam herbatę. 
- Max, nie denerwuj się, ale to naprawdę nic ważnego. Opowiadaj lepiej, co się z tobą działo - to zabolało. Wiem, że mnie zbyła, a mój brat nie oponował. Nie chcę jednak dłużej ich dręczyć, więc odpowiadam:
- dużo podróżowałem. Łapałem różne prace, poznałem nowych ludzi. Było wspaniale, ale czas zabrać się za coś pożytecznego
- czyżbyś znalazł sobie dziewczynę, Max? - na twarzy Chloe pojawił się szeroki uśmiech.Postanowiłem jednak szybko go zmyć. Nie lubię tego tematu. Nie od śmierci mojej dziewczyny.
- na razie leczę rany. Nie szukam następnej przygody. Miłość jest zbyt bolesna
- jeszcze kogoś znajdziesz, jesteś dobrym facetem - wtrącił Liam
- tak, na pewno - dodałem nieco zmieszany
   Przesiedzieliśmy razem cały wieczór. Liam opowiadał mi śmieszne kawały, a ja piłem piwo z wielkiego kufla i cieszyłem się chwilą. Potem wyjrzałem przez okno. Śnieg wciąż sypał, a dzieci sąsiada lepiły bałwana pod latarnią uliczną. Przypomniały mi się czasy spędzone z Julie. Czar prysł. W serce wdarł się smutek i poczułem, że dłużej nie wysiedzę w tym miejscu. Pożegnałem się szybko z Liam'em. Chloe już dawno pojechała do domu, dając nam chwile, których wciąż brakowało. Musiałem zapewniać brata, że wszystko w porządku i nie wiem, czy mi się udało, ale w końcu pozwolił mi odejść. Przeszedłem kilka ulic, a potem zacząłem biec. Lodowate powietrze wdzierało mi się do płuc, ale nie chciałem o tym myśleć. Pragnąłem tylko jak najszybciej wrócić do mieszkania. Zaszyć się w bezpiecznym miejscu i zostawić za sobą gorycz wspomnień. Biegłem i to pozwalało mi się wyzwolić. To niesamowite uczucie. Ciekawe, czy kiedyś będę musiał przestać uciekać?